Znacie zapewne to uczucie, kiedy już wszystko jest zapakowane do samochodu i trzeba tylko przekręcić kluczyk w stacyjce i wyruszyć. Cudowne!
Podróż choć bardzo długa przebiegła sprawnie, głównie przez to że autostrada przez większą część prowadzi przez górskie regiony Austrii i Włoch. Widoki naprawdę zapierają dech w piersiach. Wysokie szczyty, ostre skały, a w dolinach szerokie koryta rzek. O tej porze częściowo suche. Kamieniste płaskie brzegi a środkiem  wije się piękna górska rzeka. Jaki to musiał by być piękny widok, gdy pośniegowa woda wypełnia całe koryto i spływa wśród skał.

 Takie „okoliczności przyrody” towarzyszą nam aż do celu podróży. W końcu docieramy nad jezioro. Widoki są bajeczne. W tle góry, wkoło surowa ale piękna przyroda a woda bajecznego turkusowo niebieskiego koloru. Po rozmowie z właścicielem i karpiarzami z Niemiec, którzy na łowisku spędzili ostatni tydzień wiemy że nie będzie łatwo. Słuchamy wskazówek, i informacji na temat wody. Konkluzja jest taka, że najlepiej bardzo ubogo nęcić, używać Pva a i cierpliwie czekać.  Wiemy jednak, że ta taktyka niestety nie przynosiła ryb w poprzednim tygodniu. Wprawdzie brania były ale holi już nie.

Po zagospodarowaniu stanowiska podejmujemy zatem ryzykowną decyzję. Będziemy łowić głęboko i będziemy solidnie sypać! Zestawy stawiamy na głębokości od 10 do 14 m. Na włosie lądują popki, bałwanek, oraz pojedyncze tonące kulki.

Na wyprawę zabraliśmy sprawdzone smaki kulek i pelletów, które używamy na łowiskach w Polsce: Mleczna Kukurydza, Czosnek Ryba, Morwa Krab, Ananas Truskawka i z klasycznych Squid i Ananas.

Nie bylibyśmy jednak sobą, gdybyśmy na tę wyprawy nie zabrali ze sobą kulki, która do oferty Bandit Carp miała trafić w roku 2022. To Hot Cream, mieszanka słodkich, przyjemnych aromatów z wyraźną ostrą nutą z serii Killer Spices. To ta kulka właśnie była naszą bazą zanętową.

Po pierwszym położeniu zestawów aż do wieczora nie mieliśmy brania. Przed wieczornym przewożeniem zdecydowaliśmy iż nie zmieniamy przynęt i miejsca ale zmniejszamy haki na „6” i rezygnujemy z ołowiu na przyponach.

O czwartej rano budzi nas dźwięk sygnalizatora. Branie jest delikatne, ale hol bardzo intensywny, czuć potężny ciężar ryby. Mały bez zadziorowy haczyk sprawia iż do końca mamy obawy czy ryba wyląduje w podbieraku. Udaje się! Mamy pięknego karpia w worku i czekamy aż wzejdzie słońce by zrobić zdjęcia. Trzy godziny później Honorata holuje swojego pierwszego włoskiego karpia i również z sukcesem.
Ważymy ryby. Przy pierwszej, waga wskazówki niemal dotyka 26kg przy drugiej przekracza 17kg. Nie mogło być lepiej. Zwłaszcza, że u Darka na macie również lądują dwie piękne ryby, którym naprawdę niewiele brakuje do 20kg.

 Po takim rozpoczęciu czujemy, że ten weekend może być naprawdę udany. Ponownie wywozimy zestawy i w spokoju delektujemy się otaczającą nas przyrodą. A naprawdę jest czym. Wokół jeziora bambusowe zagajniki, w nich bażanty oraz drobniejsze ptactwo a na otwartym terenie dzikie konie. To wszystko zaś na tle pięknych gór. Cudnie.

Wróćmy jednak do ryb. Z siedmiu postawionych zestawów, głównie pracują trzy. Sprawdzają się jasne kulki, głownie mleczna kukurydza. Postanawiamy więc na pozostałych zestawach zmniejszyć przynęty i z kulek przechodzimy na dumbelsy.
To sprawiło, że brania stały się regularne a co najważniejsze, łowione ryby były ogromne!
Przez kolejne dni na macie lądowało od trzech do sześciu ryb ale wszystkie ponad dwadzieścia kilogramów.
Pod koniec wyprawy, ze względu na rewelacyjne wyniki, zaczęliśmy mocno kombinować, zmieniać przynęty, tak by zebrać jeszcze dodatkowe dane o łowisku i rzecz jasna o kulkach Bandit Carp.

Ilość  brań jeszcze wzrosła, ale na macie zaczęły pojawiać się ryby mniejsze. Tu jednak trzeba napisać że te mniejsze ryby były w przedziale od 15 do ponad 19kg.

Na koniec Honorata ma „rolllllę” marzenie i wyciąga cudnego pełno łuskiego karpia o wadze 22,5kg a i ja doławiam również 24kg „łuskacza”.

 Co do przynęt. Tak jak pisałem wyżej świetnie spisywały się kulki jasne na czele z mleczną kukurydzą czy czosnek ryba oraz kulka testowa na rok 2022 Hot Cream. W kolejnych dniach dołączyły do nich squid, morwa crab i truskawka.

Taktyka nęcenia, którą obraliśmy pierwszego dnia sprawdzała się do końca wyprawy i nie była szczególnie skomplikowana. W łódce zanętowej lądowało 70% kulek i  30% pelletu. Nęcenie było obfite, mimo iż napotkani wędkarze i gospodarz łowiska nie polecał takiej taktyki. Zestawy głównie z małymi hakami opartymi o elementy firmy Undercarp, przystosowane do wielkości przynęt.

Podsumowując. Ryby ogromne, piękne i co ciekawe zawsze po wypuszczeniu majestatycznie, wolno odpływały do swojego domu. To cudny widok gdy 20kg karp powoli znika w naszych oczach zanurzając się w turkusową głębinę. Wspomnienia na całe życie.

Honorata & Mariusz